Po PiS przyjdzie nam zrobić na pewno jedno – zdecydowanie wzmocnić władzę sądowniczą w Polsce i zbudować dla niej społeczną legitymację w oparciu o jej reputację i prestiż. Biorę tu wszelako pod uwagę fakt, że obrona praworządności ( także konstytucyjnej demokracji jako takiej) musi mieć charakter szerszego – niż tylko wymiar sprawiedliwości – mechanizmu opartego na permanentnie powtarzalnych relacjach wzajemnych ( a więc budujących wzajemną reputację) pomiędzy podmiotami należącymi do podsystemów typowych dla obrony państwa prawa (nazywam je tu „redutami obrony”). Podsystemy te ewidentnie będą musiały ulec instytucjonalnemu, a przede wszystkim behawioralnemu, czyli motywującemu samych ludzi, wzmocnieniu. Relacje wzajemne nazywam tu przychodzeniem sobie wzajemnie z „odsieczą”.
Los trzeciej władzy, samych sędziów, a przede wszystkim prawa obywateli do bezstronnego sądu bywa w autokratycznych państwach zawsze podobny, ponieważ tam władza polityczna chce w pełni kontrolować wymiar sprawiedliwości. Nie inaczej wygląda tzw. reforma ministra Ziobry.
W ostatnim okresie eksperci co najmniej dwóch ważnych środowisk: stowarzyszenia Wolne Sądy oraz Polski 2050 Szymona Hołowni ( a wcześniej debatowano w tej sprawie także w Fundacji Batorego) przedstawili zarysy i postulaty – w przeciwieństwie do projektu Ziobry i PiS – rzetelnej reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tak w wymiarze przywracania praworządności po rządach PiS, jak i wizji zdecydowanej naprawy całego systemu w przyszłej odnowionej polskiej demokracji. W pierwszej kwestii będzie chodziło oczywiście głównie o odzyskanie przez system gwarancji sędziowskiej niezależności oraz rozliczenie z niepraworządną przeszłością, w drugiej, o wszystko inne. A że będzie co robić pokazują różne wskaźniki utrzymującego się, przez całe lata przed 2015 rokiem, poziomu jakości polskiej praworządności , wahające się pomiędzy 70-75% zagregowanej jakości, w porównaniu z czołówką państw OECD ( oraz skandynawskich), które osiągają pułapy od 95 do 100%. Analizy obu środowisk słusznie także oddzielają – różnią się tylko w akcentach – ewentualne sytuacje posiadania w przyszłości, przez obecną demokratyczną opozycję, konstytucyjnej większości lub jej braku. Na wstępie jednak trzy ogólne aspekty warte są tu podkreślenia. Po pierwsze, oba dokumenty są zaproszeniem do społecznej debaty (choć okres jej finalizacji, co oczywiste, jest niedookreślony), po drugie, są komplementarne, a więc świadczą o dobrej znajomości problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć, po trzecie, że samo środowisko sędziowsko-prokuratorskie widzi potrzebę i chce pozyskać legitymację i zaufanie obywateli dla swoich misji w przyszłości. Ja ze swej strony postaram się uplasować zagadnienia w szerszym kontekście, co – mam nadzieję – wzbogaci dyskusję.
Bartłomiej Nowotarski
Pełna treść artykułu poniżej :